Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Orlęta Reda przegrały na wyjeździe po pechowej bramce

Tomasz Smuga
W złych nastrojach z wyjazdowego meczu w Dębnie wracali piłkarze beniaminka III ligi Orląt Reda. Po pechowej bramce podopieczni trenera Mieczysława Gierszewskiego przegrali z miejscowym Dąbem 0:1.

Pierwszy kwadrans gry zdecydowanie należał do gospodarzy, którzy mieli optyczną przewagę i dwukrotnie stworzyli sytuacje po akcjach oskrzydlających.
- Nowa liga plus długa podróż (ok. 400 km) zrobiły swoje, ale od 15 minuty zaczęliśmy nabierać wiary w swoje umiejętności – wyjaśnia trener Orląt.

I z każdą minutą redzianie prezentowali się coraz lepiej. Stworzyli sobie dwie sytuacje sam na sam, ale ani Radosław Sulima, ani jego imiennik Smulski nie zdołali pokonać bramkarza gospodarzy. Orlęta miały jeszcze ogromną szansę na objęcie prowadzenie tuż przed gwizdkiem kończącym pierwszą połowę. Po strzale Radosława Sulimy golkiper Dąbu wybija futbolówkę przed siebie. Do piłki dopada Marcin Królik, który miał tylko przed sobą pustą bramkę, ale w ostatniej chwili spod nóg wślizgiem wybija mu ją obrońca gospodarzy.

Na drugą część spotkania z większym optymizmem przystąpili piłkarze Orląt.
- Sam byłem zdziwiony, że to granie tak łatwo nam przychodzi. Rywale nie stwarzali groźnych sytuacji. Prawdopodobnie było to spowodowane podejściem przeciwnika do tego meczu. Grali z beniaminkiem, który nie ma dobrych wyników i podbudowani zwycięstwem nad Lechią w poprzedniej kolejce – mówi Gierszewski.

Kiedy wydawało się, że bliżej strzelenia bramki są goście przyszła 65 min. Po strzale z rzutu wolnego z okolic 30 metra piłka odbiła się od zawodników Orląt. Wylądowała na 25 metrze, gdzie przechwycił ją piłkarz Dąbu. Oddał strzał, który zmierzał za bramkę gości, ale po drodze obiła się od zawodnika gospodarzy i po rykoszecie zatrzepotała w siatce bramki.

Orlęta Reda próbowały odrabiać straty. Na znak tego od 80 minuty grali trzema napastnikami. Trio w ataku tworzyli Tomasz Stępień, Marcin Królik i Radosław Sulima. Na siedem minut przed końcem spotkania Włodzimierz Kulpaka zagrał prostopadłe podanie do Marcina Królika, ten będąc sam na sam z bramkarzem, źle przyjął piłkę, która odbiła mu się na 10 m i golkiper gospodarzy zdążył spokojnie interweniować.

- Byliśmy blisko zdobycia punktów. Jeśli chodzi o grę zespołu, to napawa optymizmem, wynik może nie. Uważam, że swoje na początku trzeba zapłacić – podsumowuje spotkanie trener Orląt.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Tomasz Bajerski po meczu Abramczyk Polonia Bydgoszcz - Orzeł Łódź

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na reda.naszemiasto.pl Nasze Miasto