- "I my jesteśmy pacjentami, ciąg dalszy Białego Miasteczka" - pod takim hasłem pielęgniarki w całym kraju, w tym też wejherowskie, rozpoczęły protest. Czego się domagacie?
- Sprawa jest prosta, chodzi o realizację obietnic po tzw. Białym Miasteczku pielęgniarek z 2007 roku. Idzie nie tylko o podwyżkę wynagrodzeń. Potrzebne jest zwiększenie nakładów na publiczną służbę zdrowia. Nie dajemy przyzwolenia na wyprzedaż publicznego majątku, na likwidacje miejsc pracy, nie godzimy się na prace ponad normy. Obecny system prowadzi do degradacji moralnej oraz materialnej pielęgniarek. Zdrowie i życie nie może podlegać rachunkowi ekonomicznemu, a szpital to nie fabryką nastawioną na zysk.
- Jak przebiega protest?
- 14 września pikietowałyśmy pod Urzędem Marszałkowskim w Gdańsku. Niebawem wszystkie szpitale mają zostać oplakatowane, oczywiście po zgodzie dyrekcji lecznic. Na 5 i 6 października planujemy manifestację ogólnopolską w Warszawie, przed Kancelarią Rady Ministrów. Do tego będzie międzynarodowa konferencja pielęgniarek, na którą przyjadą koleżanki z Niemiec, Hiszpanii, Grecji, Belgii, Francji i innych krajów. Bo choć tam wynagrodzenia są o niebo wyższe, to system publicznej opieki zdrowotnej też pozostawia wiele do życzenia.
- Wasz główny postulat to podwyżka płac. Czy domaganie się wyższych zarobków w czasie kryzysu to dobry pomysł?
- Ostatnie podwyżki miałyśmy w 2007 roku. Nasze pensje są nieporównywalnie niskie do wzrostu cen i uposażeń innych grup społecznych. Prawda jest taka, że nigdy nie jest dobra okres na protest, ale my już nie mamy wyboru.
Są nawet takie sytuacje, że pielęgniarka z 30-letnim stażem pracy zarabia 1500 złotych na rękę.
Cały wywiad czytaj w dzisiejszym (21 września) Gryfie Wejherowskim.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?